Wyspiarze Polakom dołki kopią

Zwolenników, jak i przeciwników tegorocznych Mistrzostw Europy w piłce nożnej nie sposób zliczyć. Począwszy od bojkotu Euro 2012 sprzymierzeńców byłej premier Ukrainy, Julii Tymoszenko, w związku z jej skazaniem, po przyłączenie się do protestu przywódców wielkich mocarstw Europy, w tym rodziny królewskiej.

W tle tych ideologicznych postaw i demonstracji… miłość Brytyjczyków do naszego kraju wciąż kwitnie. Co rusz słyszę o kolejnych doniesieniach brytyjskiej prasy. W głównej mierze błotem obrzucają nasz kraj Anglicy, którzy apelują do rodaków o nieprzyjeżdżanie na Mistrzostwa. Burzę medialną rozpętał wyemitowany przez stację BBC reportaż „Stadiony nienawiści” ukazujący „realia” polskich stadionów – przepełnione rasizmem, antysemityzmem i ksenofobią – w tym nienawiść oraz agresję kibiców. Dokument Chrisa Rogersa wywołał oburzenie i falę sprzeciwów wśród tegorocznych gospodarzy Euro. Niczym nóż w plecy był dla Polaków komentarz byłego reprezentanta Anglii, Sola Campbella, „Zostańcie w domach, możecie wrócić w trumnach”. Czy nasz kraj, który w trakcie II Wojny Światowej doświadczył tylu okrucieństw i cierpień zasłużył na takie słowa? Polskie stadiony są „specyficzne”, aczkolwiek statystycznie to wciąż Niemcy królują w rankingu najbardziej rasistowskiego państwa, zaś Anglicy, według doniesień mieszkańców i przyjezdnych, zdecydowanie depczą im po piętach. Czy zatem na miejscu są właśnie takie komentarze z ich strony? Przecież Londyn od kilku lat utożsamiany jest z walkami ulicznymi i grasującymi nożownikami na ulicach. Dlaczego zatem Anglicy mieliby wrócić do domów w trumnach? Będąc w stolicy brytyjskiej Korony, bałabym się raczej wieczornych samotnych spacerów po Abeby Wood czy Peckham.

Wydawałoby się, że w ciągu kilku dni, po świadomych sprostowaniach i zapewnieniach naszego premiera o bezpieczeństwie w kraju, sprawa przycichła. Jednak Brytyjczycy postanowili nie poddawać się tak łatwo.  Mimo uroczystego przywitania reprezentacji Anglii przez mieszkańców i prezydenta Krakowa, wyspiarze nie zredukowali swej niechęci do Euro. Wręcz przeciwnie, przerzucili ją na miasto kultury. Oczywiście w ich mniemaniu jest to europejska stolica rozpusty. Pytanie tylko, po co sieją panikę wśród krajan? Ewidentnie widać, że obarczają Polaków winą za całe zło tego świata. Na siłę brytyjskie czasopisma szukają kolejnych – coraz bardziej dziwacznych – pomysłów na zbojkotowanie mistrzostw, oczernienie naszego kraju, a nawet „uświadomienie” Europejczykom, jaki brud, chaos i zacofanie panują w Polsce. I co taki przeciętny polski Kowalski zrobił Angolowi? Zastanawia mnie, czym ta wrogość i niechęć są spowodowane. Czy chodzi o masowe napływanie Polaków w celach zarobkowych czy o same mistrzostwa. Odpowiedzi brak. Polacy zaniechali emigracji z prostej przyczyny – miejsc pracy nie ma. Natomiast Anglicy ani razu nie wygrali mistrzostw – ani Europy, ani Świata. Czy w takim razie tym podyktowana jest ich gorycz? Może zamiast szukania wymówek dlaczego nie wygrali i maskowania własnych porażek, powinni wyciągać z nich wnioski. Broniący honoru brytyjski redaktor w swym artykule ostrzegł reprezentację, że „potworny jazgot co godzinę, który miejscowi nazywają Hejnałem” uniemożliwi Anglikom prawidłowy sen. Ręce opadają… no, ale mamy oficjalne wytłumaczenie potencjalnej porażki! My, Polacy czekamy na bojkot trębacza z Kościoła Mariackiego!

Zarzuty promowania przez Polaków narkotyków poprzez hymn piłkarski „Koko koko Euro spoko” wywołują nie tylko ogólny śmiech, ale i ubolewanie nad pomysłowością i wiedzą Brytyjczyków.  Mimo że ćwierć wieku przeżyłam, to nigdy nie poznałam znaczenia słowa koko w rozumieniu kokainy. Ot, zacofanie i niedouczenie Polaków. Wiem, że końcówki polskie przysparzają obcokrajowcom wielu trudności, więc możliwa jest pomyłka koko i koka. Ale na litość boską, najstarsza wokalistka grupy Jarzębiny ma 82 lata! Nie popadajmy w paranoję. Co brytyjskie tabloidy chciały tym osiągnąć?!  Czy może chodzi o sam kraj Słowian, który do tej pory był dla wyspiarzy centrum rozrywki i swawoli? Powszechnie wiadomo, że angielska klasa robotnicza na wakacje udaje się do polskiego Krakowa. Niskie ceny i fascynacja lokalnych dziewcząt brytyjskim akcentem działają na Anglików jak kijek z marchewką na osła. A raczej działały, gdyż od dłuższego czasu pojawiają się sprzeciwy rodowitych krakowian, którzy mają dość pijanych, hałaśliwych i nieznośnych – często agresywnych – Angoli. Powstała nawet lista barów i restauracji gdzie Brytyjczycy nie są mile widziani – dosłownie mówiąc, miejsca, do których żaden Anglik nie wejdzie choćby nawet składał się wpół i sypał tysiącami euro. Hulanek nastał kres. Europejska stolica kultury może wreszcie przestanie być kojarzona z rozbojami niewychowanych Anglików. I zapewne dlatego niepocieszeni i zawistni prześcigają się w komentarzach na temat Polski i Krakowa. Daily star  opisuje ulice Krakowa jako nieskończoną sieć domów publicznych, w środku której znalazła się siedziba „pokrzywdzonej” reprezentacji Korony Królewskiej. De facto hotel, w którym zameldowali się przedstawiciele wysp, położony jest w pobliżu Sukiennic i krakowskich muzeów.  Czapki z głów… z artykułu dowiadujemy się również o pladze kleszczy, która opanowała Kraków, i która również zaatakuje angielskich idoli. Pan Jamie Stokes postarał się, by jego rodacy uwierzyli w falę kleszczy napadających na krocza piłkarzy. Absurd? Pewnie tak, zważywszy na to, że felietonista od lat mieszka w Polsce. Nie zdziwmy się więc, kiedy wyjdzie na jaw, że to my, podstępni Polacy, wypuściliśmy tę gromadę pasożytów, by utorować sobie drogę do zwycięstwa Euro. Przez skórę czuję, że to nie koniec andronów. Tylko co Wyspiarze chcą przez to osiągnąć? Przede wszystkim, czy w ten sposób pokazywane są Europie nasze zacofanie i ciemnota  czy ich?

polly

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>